Strona:Maria Rodziewiczówna - Joan. VIII 1-12.djvu/40

Ta strona została uwierzytelniona.



II.

Hilek rzeczywiście mosiądz ukradł, ale się nie bardzo tej nocy obłowił, gdyż Lejzorowa utrzymująca szynk, dom zabaw, zajmująca się zarazem paserstwem i stręczycielstwem, dała mu za tę zdobycz tylko trzy ruble. Pieniądze Hilek zaraz następnej nocy przehulał i zostawił w szynku, gdzie baraszkował do rana z jakiemiś nieznajomemi trzema kobietami, które przybyły statkiem z Kijowa, pod eskortą syna Lejzorowej. Gdy przyszedł na robotę, dowiedział się, że kradzież już spostrzeżono i że osztrafowano Gedrasa. To go ucieszyło niezmiernie.
— Ma pies za swoje — warknął z triumfem.
Dalej zaś nie rozmyślał o tym epizodzie swej złodziejskiej praktyki, bo był spokojny, że się udało, powtóre senny był i przepity, a po trzecie musiał się opędzać zgrai młodych robotników, którzy mu dogadywali Józią mechanikówną.
Wśród zgrzytu pilników ślusarni jeszcze zgrzytliwiej rozlegały się ohydne koncepty, dwuznaczniki, przezwiska, sprośne szczegóły. Starsi słuchali obojętnie, chłopaki wyrostki kształciły się w tej językowej szermierce. Hilek zrazu się bronił, potem zaczął się cynicznie śmiać i dopowiadać.