Strona:Maria Steczkowska - Obrazki z podróży do Tatrów i Pienin.djvu/59

Ta strona została skorygowana.

tajemnicze kryjówki drugich, wymagały równéj odwagi i zręczności jak i przebiegłości. Strzelec wybrawszy się w góry, zaskoczony mgłą lub niespodzianie spadłym śniegiem, nieraz całe tygodnie wśród nich przepędzał zagrożony głodową śmiercią, jeżeli skończył się zapas żywności, a promień słońca nie rozproszył gęstéj mgły wszystkie szczyty i doliny zalegającéj. A jednak nie zważali oni na te niebezpieczeństwa i z upodobaniem rozpowiadają o podobnych wyprawach. Ta namiętność do polowania, wzrastająca w miarę trudności i niebezpieczeństw, groziła zupełném wytępieniem kóz i świstaków. Dopiero komisyja fizyjograficzna Tow. Nauk. Krak. wzięła w opiekę biedne zwierzęta i po wielu zabiegach i staraniach, uzyskała w r. 1869 ustawę sejmową zabraniającą polowania na kozy i świstaki pod karą pieniężną. Zostawione w spokoju i bezpieczeństwie przez parę lat ostatnich kozy, rozmnożyły się znacznie; zeszłéj zimy widziano je już nawet około Czerwonego Wierchu i Giewontu, gdzie dawniéj nie ośmielały się przebywać, jako w miejscach dostępniejszych i bliżéj ludzkich mieszkań położonych.
Góral posiada w wysokim stopniu poetyczne uczucie piękności przyrody tak olbrzymiéj i zdumiewającéj w górach. On nie jest obojętnym widzem otaczających go cudów; on sobie w nich lubuje, ceni je, pyszni się niemi jakby dziedzictwem swojem. Piosnki ich pasterskie malują nieraz bardzo żywo i poetycznie wdzięki gór, dolin i polan strojnych kwieciem; urok cudowności otacza jeziora, mnóstwo podań i legend do każdéj niemal wiąże się skały, do każdego potoku i źródła. Osnową ich jest zazwyczaj natychmiastowa kara boża za jakiś występek, o któréj świadczą dotąd dla przestrogi ludzi, bądźto skamieniały jęczmień, bądźto dziwacznych kształtów skały i drzewa, bądź nareszcie duch pokutujący na miejscu dokonanéj zbrodni, lub coś podobnego;