Strona:Marian Gawalewicz - Dusze w odlocie.djvu/182

Ta strona została uwierzytelniona.

on przypomni. Nawet mu już nigdy nie będę mógł za to podziękować!
Spoważniał i zamyślił się, a potem rzekł do mnie:
— Skoro już wyzdrowieję zupełnie, to mnie pan na jego grób przynajmniej zaprowadzi, dobrze?...
Przyrzekłem mu to i poszedłem do mojego szpitala.
Wracając po obiedzie do domu, spotkałem w bramie Lewońskiego; wiedział już o śmierci Gierdy, bo zachodził do niego dzisiaj rano i trafił właśnie na chwilę, kiedy go w trumnie do kościoła wynosili.
Widać, mocno go zasmuciła ta śmierć.
Przypomniała mu zapewne stratę, którą poniósł w przeszłości,