Strona:Marja Pawlikowska - Paryż.djvu/41

Ta strona została uwierzytelniona.

INKUB


Na wielkiem łóżku paryskiem,
obok poduszki,
— tej drugiej —
nie mogę spać podczas pełni.
Księżyc
wślizguje się błyskiem
pod kapę w srebrzyste smugi...
chce puste miejsce wypełnić.
Nikt go nie spędza,
nie płoszy —
więc chyli się ku mnie
i czycha
i usta mi światłem nasyca.
— Leżymy jak na dnie noszy...
i serce moje oddycha
pełnią — ach, tylko księżyca...




42