Strona:Mark Twain - Humoreski i opowiadania I.djvu/30

Ta strona została przepisana.

tej katastrofie, wszystkie okoliczne dobramsk zieie zmieszały się ze sobą tak dalece, iż wuj porzucił całą tę historję, gdyż nie mógł odróżnić fermy własnej od folwarku sąsiada. Do sądów nie chciał zaś iść, głównie z tego powodu, że procesy burzyłyby mu spokój, dla którego również przyjechał na wyspę Ś-go Tomasza. Wszystkie swoje pragnienia i cele zasadzał właśnie na odnalezieniu schronienia, któreby mu spokój zapewnić mogło. Rozważywszy te okoliczności i zastanowiwszy się głęboko, postanowił wreszcie wynaleźć przytułek na stałym lądzie, tembardziej, iż zamierzał wybudować cegielnię. Nabył więc zupełnie równy skrawek ziemi i złożył na nim tymczasowo do wysuszenia sto tysięcy sztuk cegły, by ją następnie wypalić. Szczęście nie dopisało mu i na ten raz. Pewnej nocy wybuchnął wulkan i wyrzucił jego cegielnię na dwa tysiące stóp w górę. To go ostatecznie wprowadziło w pasję. Najgłębiej przekonany, że cegła het w górze już wyschła i wypaliła się, nie miał jednak sposobu sprowadzenia jej na dół. W pierwszej chwili myślał, że może rząd zajmie się jej sprowadzeniem, obejmując bowiem wyspę na własność, był obowiązanym zabezpieczyć majątek swoich poddanych, którzy na tej właśnie zasadzie osiedlili się na wyspie. Że jednak łaknął ciszy i spokoju, nie zwracał się do rządu o pomoc, chociaż liczył na nią. W ubiegłym tygodniu wezwawszy do towarzystwa dwa okręty wojenne, znowuż na wyspę wyruszył, w zamiarze zbadania wybrzeży i wyszukania miejscowości dogodnej dla założenia fermy, w której nareszcie mógłby żyć spokojnie. Niestety, straszna nawałnica porwała okręty i cisnęła niemi w nieznane