Strona:Mark Twain - Humoreski i opowiadania I.djvu/59

Ta strona została przepisana.

glądającą mu się gawiedź na której ubiór oraz wyraz melancholijny nie czyniły wrażenia. Dotknąłem jego ramienia:
— Rozjaśnij twarz, przyjacielu, rzekłem i nie upadaj na duchu. To nie Ameryka dotyka cię w ten sposób: oziębłością darzą cię pojedyńczy obywatele, którzy w pogoni za złotem wyzuli się ze wszelkich uczuć ludzkich. Co się tyczy Ameryki żywi ona ojcowskie i gościnne uczucia dla nieszczęśliwych, którzy przybiegają pod jej skrzydła. Ameryka i amerykanie zawsze okazują pomoc nieszczęśliwym. Skoro zbogacisz się w naszym kraju, powrócisz do Chin przyjacielu, gdzie znowu ujrzysz swoich przyjaciół. Ileż tu zarabiasz?
— Cztery dolary tygodniowo ani wytartego szeląga więcej; to mi musi wystarczyć na utrzymanie. Co prawda zajęcie jest lekkie lecz ubiór cudzoziemski... powinienem mieć własny, a to djabelnie kosztuje!
Chińczyk wyzuty z ojczyzny pozostaje wciąż na swojem stanowisku. Nowoyorskim handlom herbaty, dbałym o szyldy malownicze, tego rodzaju chińczyków nie zabraknie.