Strona:Mark Twain - Humoreski i opowiadania I.djvu/89

Ta strona została przepisana.

przy nich codziennie, zmuszony słuchać czułych a niedorzecznych zwierzeń młodej pary i echa setek pocałunków, jakiemi się hojnie obdzielali i to wtedy, gdy on sam za szczęście otrzymania choćby jednego, pozwolił by sobie obciąć rękę! Z tem wszystkiem siedział cierpliwie, czekał, poziewając, kręcił się i myślał z upragnieniem o drugiej godzinie. Niezależnie, musiał włóczyć się z rozkochanymi i odbywać długie spacery przy blasku księżyca, wynoszące często po dziesięć mil, chociaż cierpiał chronicznie na reumatyzm. Był namiętnym palaczem tytoniu lecz w tych warunkach był zmuszony wstrzymać się od tej przyjemności, gdyż młoda dama nie mogła znosić dymu.
Jakże gorąco pragnął, aby się pobrali, bo tym sposobem skończyłyby się utrudniające Enga konkury. Tszang również często poruszał ten przedmiot, młoda dama rumieniła się i wzbraniała odpowiedzi w obecności Enga. Nareszcie pewnego razu, Eng wyzuty z sił, z powodu szesnastomilowego spaceru, oraz wysiadywania prawie do białego dnia, zasnął głęboko — wtedy sprawa była wznowiona, odpowiedź zapadła. Narzeczeni wzięli ślub. Wszyscy bliżej wtajemniczeni w te stosunki, wychwalali wspaniałomyślność szlachetnego szwagra; opowiadano szeroko o jego niewzruszonej wierności.
Znosił cierpliwie ich stosunki jeszcze jako narzeczonych; gdy się wreszcie pobrali, wzniósł ręce nad ich głowami, mówiąc ze wzruszającem namaszczeniem:
— Niech was Bóg błogosławi, moje dzieci, ja was nigdy nie opuszczę!