Strona:Mark Twain - Tom Sawyer jako detektyw.djvu/94

Ta strona została przepisana.

nie patrzę na niego. Nagle jego ręce zaczęły trwożnie drgać, i wkrótce lewa ręka podniosła się do twarzy i nakreśliła palcem na policzku krzyż; otóż wtedy go poznałem.
Tu wszyscy zaczęli krzyczeć, i wyć, i tupać nogami, i bić oklaski, a Tom Sawyer był taki dumny i szczęśliwy, że nie wiedział, co ze sobą zrobić. A potem sędzia popatrzył na niego z za swego wzniesienia i zapytał:
— I pan, mój chłopcze, widział na własne oczy, jak rozegrała się ta dziwna i straszna tragedja, którą nam pan przed chwilą opowiedział?
— Nie, panie sędzio, nic nie widziałem.
— Nic pan nie widział! Ależ pan opowiedział nam całą tę historję tak szczegółowo, jakgdyby działa się w pańskich oczach. Jak pan mógł o tem wszystkiem się dowiedzieć?
Tom odpowiedział skromnie i niewymuszenie:
— O, dowiedziałem się o tem, panie sędzio, zestawiając fakty i oczywistość. Niema w tem nic dziwnego; zrobiłby to każdy detektyw.
— Tegoby nikt nie zrobił! Na miljon możeby się znalazło dwóch, zdolnych do tego. Nadzwyczajny chłopiec z pana!
Tu znowu zaczął się ryk, oklaski i krzyki, a Tom — on za żadne skarby nie oddałby swego sukcesu. Potem sędzia ciągnął dalej:
— Ale czy pan jest pewny, że ta historja jest prawdziwa?
— Najzupełniej, panie sędzio. Jest tu obecny Brais Dunlap — on może odeprzeć moje słowa, jeżeli chce. Widzi pan — on milczy. I jego brat milczy; i czterej świadkowie, którzy tak dobrze kłamali pod przysięgą za pieniądze, też milczą.