Strona:Maurycy Karasowski - Fryderyk Chopin t.I.djvu/73

Ta strona została przepisana.

korzystając z tak pożądanego zdarzenia, powierzył syna opiece dawnego przyjaciela domu. Profesor Jarocki sam był z tego niezmiernie kontent, ile że wesoły zawsze humor i dowcip młodzieńca, dawał mu rękojmię przyjemnego tej podróży odbycia. Pierwszy to raz dopiero Chopin miał zwiedzić obce wielkie miasto, gdzie sobie obiecywał poznać nie mało sławniejszych oper, posłyszeć wykonanie jakiego większego dzieła muzycznego.
Mamy właśnie w ręku cztery listy Fryderyka; jeden pisany do przyjaciela Tytusa Woyciechowskiego w sam dzień wyjazdu z Warszawy, trzy zaś z Berlina do rodziców. Widać w nich młodzieńca wesołego, trzpiotowatego, bo nawet zapomina położyć daty dokładnej, co mu się zresztą i w późniejszych listach niekiedy przytrafia. Ani się on jeszcze domyśla swojej wartości artystycznej, ani też pragnie dać się komukolwiek z tej strony poznać. Bawią go oryginalniejsze typy niektórych uczonych niemieckich, zbiera z nich karykatury... ale pozwólmy niech sam opowie szczegóły tej do Berlina podróży: