Dotarł nareszcie! — Otwórz drzwi,
Siwucho, wiedźmo stara!
Zmęczonym bardzo! Otwórz mi,
Wybladłem już, jak mara!
Zgrzytnęły dźwierze, kraknął kruk,
Zaśmiał się puszczyk wdali,
Wiedźma na chaty wyszła próg,
Pochodnię w ręce pali.
— Witaj mi, grafie! Możny gość
Zawitał do chatynki.
Głodnyś, więc dam ci strawy dość.
Mam z ludzkiem sadłem skrzynki!
Pasztet z chrabąszczy, węże dwa
I skrzydła nietoperze.
Podjemy sobie, że aż ha!
Już mnie ochota bierze!
Lecz Otto przerwał mowie jej,
Bo jedna myśl go gniecie:
— Co powiem, stara, słuchać chciej!
— Mów — grafie, lube dziecię!
— Hej-że, Siwucho, wroga mam,
Bardzo możnego wroga!
Jak psa odegnał mnie od bram!
Zradź więc, Siwucho droga,
Jakby potwora tego zmóc
I zgładzić jak najprędzej.
Giewont się zowie, Polan wódz,
Zradź, dam ci wór pieniędzy!