— Zapewne nie doczekacie się.
— Oby! — uścisnął mu rękę przyjaźnie i siadł na wózek.
Jan poszedł spiesznie do siebie. Tak mu jakoś lekko, swobodnie zrobiło się na sercu po wyjeździe Julii, jakby się przebudził po męczącym śnie w majowy poranek. Sam się dziwił, że tak prędko jéj czary straciły moc swoję nad nim i nie zostawiły po sobie żadnego śladu. I z oczu, i z myśli równocześnie mu się usunęła. Z czystém sumieniem wracał do Amelii, i witał ją tego dnia z taką radością i uczuciem, jakby Bóg wié jak dawno jéj nie widział. I ona odetchnęła także, skoro się dowiedziała o wyjeździć Nadermanów; i w cichém mieszkanku Leszczyców wróciło znowu wszystko do dawnego porządku. Stary Leszczyc, który na kilka dni wyjechał był z domu w interesach klasztoru, a może i dlatego, aby uniknąć spotkania się z Nadermanami, powrócił także do domu i brał udział w szczęściu rodzinnego kółka swego. Czworo tych osób, szczególniéj kiedy były razem, przedstawiało obraz zadowolenia i miłości, twarze ich były takie jasne, promieniejące, jakby pośród nich wchodziło nowe jakieś słońce i rzucało blaski na nich złociste. Miłość młodych miała wszystkie powaby wiosny, a staruszkowie przypominali sobie pogodne dnie jesienne.
Po wspólnych naradach, Jan wyjechał na kilka dni do Lwowa zawrzéć ostatecznie układ z jakąś
Strona:Michał Bałucki-Za winy niepopełnione.djvu/222
Ta strona została uwierzytelniona.
![](http://upload.wikimedia.org/wikipedia/commons/thumb/d/d8/Micha%C5%82_Ba%C5%82ucki-Za_winy_niepope%C5%82nione.djvu/page222-1024px-Micha%C5%82_Ba%C5%82ucki-Za_winy_niepope%C5%82nione.djvu.jpg)