Strona:Michał Bałucki - Trzy szkice powieściowe.djvu/250

Ta strona została uwierzytelniona.

jącą, w takim razie spieszne usunięcie niebezpiecznego indywiduum będzie staraniem rządu.
Juliusz zadrzał z radości przeczytawszy kartkę, która tak w samą porę przychodziła jego zemście na pomoc. Życie jego rywala było teraz w jego rękach, nie wahał się ani na chwilę z potępieniem go — zwłaszcza, że pozornie słuszność stawała po jego stronie. Co znaczyć miały tajne schadzki doktora z wojskowym, który w dość bliskich z nim zdawał się być stosunkach. Na tém jedném podejrzeniu osnuwał cały gmach domysłów; przypuszczenie rządu i jego własna nienawiść były dzielnemi robotnikami. — Spojrzał na zegarek, nie była jeszcze tak późna godzina; zapalił latarkę i wyszedł pospiesznie na ulicę.
Wasylowi rozkazał nie czekać na siebie.
Nad ranem dopiero wrócił; bezsenność i znużenie robiły twarz jego straszną i odrażającą; na śniadéj cerze siedziała trupia bladość, jakby kto stearyną pomazał bronzowy posąg. — Wszedłszy do mieszkania, zbudził Wasyla i kazał mu się prędko ubierać. — Gdy służący stanął przed nim i wpatrzonym w niego wzrokiem oczekiwał rozkazów, — Nuryn nie śmiał mu w twarz spojrzeć i spuściwszy oczy w ziemię, odezwał się urywanym głosem:
— Wasylu, czy pamiętasz przysięgę jaką uczyniłeś rządowi narodowemu?
— Pamiętam.
— Powinieneś być posłusznym jego rozkazom.
— Wiem.
— Czy wiesz, gdzie mieszka doktor R.?
— Nie.
— Trzeci dom ztąd — z gankiem. Wchodzi się frontowemi schodami, drzwi są wprost schodów, na drzwiach tabliczka z jego nazwiskiem.