Strona:Mieczysław Pawlikowski - Baczmaha.pdf/198

Ta strona została uwierzytelniona.

za nim. Spróbowałem wreszcie gniewać się i gwałtem utorować sobie drogę: nie będzie chłop śmiał »gwałt gwałtem odeprzeć« — pomyślałem. Otóż śmiał i gwałtu się nie uląkł wcale, zagrodził mi drogę, i widziałem, że gotów nawet wziąć się ze mną za bary, gdybym chciał siły próbować. Spojrzałem na niego, i widząc, że mu nie sprostam, dałem pokój.
Staliśmy tak chwilę naprzeciw siebie, spoglądając z pod oka, gdy nagle chłop się uśmiechnął i skrobiąc się za uchem, oświadczył, że teraz mój bilet gotów zanieść do chałupy. Zapytałem, czemu wprzódy nie chciał tego uczynić, — ale on zamiast odpowiedzi, przywołał przechodzącego drogą jakiegoś swego »ujka« i zaofiarował mu wyjęte z ust swych zapalone cygaro, którem tamten bezzwłocznie raczyć się zaczął, zamienili słów parę i »ujek« został na straży, a on odszedł z moim biletem, na którym nakreśliłem słów parę.
Za chwilę wrócił. Przyniósł mi przyozdobiony herbem, elegancki bilet Adolfa, na którym nakreślone było ołówkiem: