Strona:Mieczysław Pawlikowski - Baczmaha.pdf/243

Ta strona została uwierzytelniona.

odmawiała, zmieniło się nagle w wręcz przeciwne usposobienie, w coś podobnego do podziwu, nieledwie do uwielbienia nadludzkiej szlachetności i wzniosłości charakteru: wszak on mógł się domyślać w Antosiu rywala? wszak niepodobna, aby nie dostrzegł szyderstw jego i usiłowań wystawienia go na pośmiewisko? — a jednak pomimo tego zaopiekował się nim tak szlachetnie! Czy to nie wzniosłe?
Czyż mogła się była spodziewać, że Adolf wyższym się jej ukaże od Antosia? A jednak teraz wydało jej się, że pogardzany przez nią dandys, szlachetnością uczucia prześcignął poetę. Przeświadczenie to było zrazu dla niej bolesnem, a zwolna łączyło się z innem uczuciem, którego nigdy nie doznawała wobec Antosia, — z uczuciem zawisłości i obawy. Gdy Adolf z woli stryja Antosia prawną nad jej ukochanym uzyskał opiekę, czuła, iż teraz cała tegoż przyszłość od tego niespodziewanego opiekuna wyłącznie zależy. Drżała na myśl, że gotów zniechęcić się czemkolwiek, poskąpić środków, lub niedość gorliwą otoczyć go troskliwością. Gotowa była