Strona:Molier-Dzieła (tłum. Boy) tom I.djvu/334

Ta strona została przepisana.

MASCARILLE: Owszem, owszem; ty przynajmniej wyrażasz się jak należy, ale tam ten, to gbur, który nie ma pojęcia o zachowaniu. Masz, jesteś zadowolony?
PIERWSZY TRAGARZ: Nie, nie jestem zadowolony; dałeś pan policzek memu koledze i... Podnosi drążek.
MASCARILLE: Powoli; masz tu za policzek. Wszystko można odemnie uzyskać, ale po dobroci. Idźcie, a przyjdźcie tu niezadługo, aby mnie zanieść do Luwru: król bezemnie spaćby się nie położył.

SCENA DZIEWIĄTA.
MARYŚKA, MASCARILLE.

MARYŚKA: Panie kazały powiedzieć, że zejdą za chwilę.
MASCARILLE: Niech sobie nie robią ceremonji; już samo oczekiwanie jest dla mnie rozkoszą.
MARYŚKA: Oto właśnie idą.

SCENA DZIESIĄTA.
MAGDUSlA, KASIA, MASCARILLE, ALMANZOR.

MASCARILLE złożywszy ukłon: Panie, będziecie z pewnością zadziwione czelnością, z jaką odważam się wam złożyć mą czołobitność; jednakże, w tym wypadku, padacie ofiarą własnego rozgłosu; wszelka bowiem niepospolitość posiada dla mnie urok tak potężny, że upędzam się za nią gdzie tylko mogę.
MAGDUSIA: Jeśli niepospolitość jest przedmiotem pańskiego pościgu, nie na naszych ziemiach polować ci wypadnie.
KASIA: Aby niepospolitość odszukać w naszym domu, musiałbyś pan chyba przywieść ją tu z sobą.
MASCARILLE: Muszę założyć sprzeciw wobec tak