Strona:Moralność naukowa 042.jpg

Ta strona została uwierzytelniona.

czeństwo, któreby przejęło się na prawdę zasadami etyki „niezawisłej“? Cała cywilizacya pracowała nad ustaleniem poczucia: obowiązku, uczciwości, sprawiedliwości, honoru w końcu, a wszystko to ma zniknąć dlatego, że się Spencerowi zachciało traktować moralność, jak nauki przyrodnicze i uznać tylko siły mechaniczne i chemiczne.
„Dane Etyki“ Spencera można nazwać próbą zastosowania doktryny rozwoju do moralności. W swej części praktycznej są one połączeniem utylitaryzmu z epikureizmem.
Pomijając brutalną niemoralność i nieszlachetność tej moralności, grzeszy ona jako dzieło uczonego wogóle rozwlekłością i sztucznem naciąganiem argumentów do celu z góry wytkniętego. „Zasady Etyki“ robią wśród czytania wrażenie, jak gdyby Spencer sam siebie przekonywał, gdyż nawet jemu wydaje się jego moralność sztuczną. Dowodzi on jak sofista, któremu postawiono jakieś zadanie, a nie będąc pewnym siebie, wraca po kilka razy do tego samego przedmiotu, gromadząc olbrzymi zapas faktów.
Eksperyment Spencera podjął cały szereg niezawisłych uczonych moralistów, którzy nawarzyli takiego piwa, że go w końcu nikt przełknąć nie mógł.
Wszyscy moraliści pozytywni, oparli się na egoizmie, ale mniej skrajni starali się pogodzić „przesądy“ zgasłych pokoleń z „niezawisłością“ podczas kiedy śmielsi odrzucili bez ogródki maskę sztucznego altruizmu.
Po czyjej stronie racya?
Darwin mniemał, że teorya ewolucyi nie wyklucza Boga; Renan majaczył o jakimś Panu