Strona:Narcyza Żmichowska - Poganka.djvu/182

Ta strona została uwierzytelniona.

140

kochanek nie zna mię — i śmiała się i zaczynała tysiączne cudowności o zaklętych księżniczkach, o salamandrach[1] — o greczynkach niewolnicach w sułtańskim seraju, i w najciekawszych miejscach przerywała sobie i pytała mię znowu: — A ta, czy ci się podoba? — i gdym się do niej uśmiechnął, to mi mówiła: — Otóż ja nią jestem — i tak płynęliśmy w górę rzeki, a ja zapomniałem o wszystkiem — zapomniałem o śmierci Cyprjana. Aspazja wzięła mi z duszy cały mój żal za umarłym.
Od tej chwili zostałem przy niej — porzuciłem mój zawód — nie wróciłem do domu.
Ale... ale... moi kochani, obiecałem, że kiedyś powiem wam którą z tych bajek, co mi Teresia tak często opowiadała; właśnie przypomniałem sobie jednę, słuchajcie, póki nie zapomnę:

Gdzieś nad bardzo głębokiem morzem stał bardzo wysoki zamek, na bardzo wysokiej skale i bardzo mała chatka na bardzo niskim brzegu; w chatce mieszkał rybak, piękny, młody — w zamku mieszkała piękna, młoda księżniczka. — Rybak pokochał księżniczkę — księżniczka przyrzekła kochać rybaka. — Jednej nocy rybak usnął w chatce swojej, księżniczka umarła w swoim pysznym zamku. — Rybak płakał dzień cały, płakał i noc całą, a księżniczce na zamku śpiewały stare mnichy z długiemi brodami i stare baby z wpadłemi oczyma. — Na drugi dzień i przez drugą noc rybak się modlił ciągle, a księżniczkę ubrano w złociste suknie, zamknięto w kryształowej trumnie, wstawiono do grobu i przyciśnięto ciężkim kamieniem i kamień zapieczętowano królewską pieczęcią. — Przez trzeci dzień rybak założył ręce, siedział nad brzegiem morza i ani sieci nie zarzucił, ani czółna nie naprawił, a księżniczka leżała w zimnym i ciemnym grobie pod

  1. Rodzaj jaszczurki, zdolnej, wedle legendy, żyć w ogniu.