Strona:Narcyza Żmichowska - Poganka.djvu/35

Ta strona została uwierzytelniona.
XXXI

— Tam, gdzie Józef i Karol, odpowiedziała cichym, ale serce rozdzierającym od niemej boleści głosem.
Podniosłem głowę, spojrzałem dokoła — prawda, nie było ich.
— Oni chrześcijańską śmiercią pomarli — przydała matka.
— A nie nad ich zgonem wypłynęły najbardziej gorzkie łzy nasze — odezwała się Bronisława, i to był pierwszy jedyny wyrzut, jaki mnie spotkał.
W tej chwili Henryk zerwał się z miejsca, obie ręce jak do uścisku i pieszczoty ku Benjaminowi wyciągnął: — Bracie, mój bracie, gdybyś ty miał matkę!... zawołał takim przejętym, takiej głębokiej prawdy wykrzykiem, że się jego echo o wszystkie nasze serca odbiło.
— Gdybym miał matkę! powtórzył Benjamin...

Wiemy, co w owym szyfrowanym, zrodzonym z warunków cenzuralnych języku znaczyło słowo matka, i wiemy także, z własnych jej zeznań, kogo odmalowała Żmichowska w owym Henryku, który kochał matkę. Henryk, to był Edward Dembowski, młodzieniec świetnego rodu i świetnych zdolności, bogaty, piękny, utalentowany, w dwudziestu paru latach już głośny w literaturze, który wszystkie siły oddał ukochanej matce, i który zginął dla niej młodo, grzebiąc najpiękniejsze nadzieje. I tu jest swoista barwa tego opowiadania, swoisty polski ton, którego nie mają pokrewni, romantyczni bohaterowie, ani mussetowski Oktaw, ani kochanek Lelji, poeta Stenio, ani Rafael z Jaszczura. Benjamin usidlony przez Aspazję, Benjamin, latający po szerokim świecie, zyskujący sławę, majątek i ordery Europy, był odstępcą, był zaprzańcem najświętszej sprawy narodu. Gdy on kochał i szalał, bracia jego ginęli, jęczeli w więzieniach, szli na Sybir. Ziemi jego brakło rąk do pracy. I to jest nowe oblicze Poganki. Mogła ona wcale nie być kobietą, mogła być życiem, które kusiło ku sobie. Czyż kasztelanic Edward Dembowski nie mógł błyszczeć jako złoty młodzieniec na paryskich salonach? Czyż nie było takich wielu? Poganka — wzięta w tym sensie — mogła