Strona:Narcyza Żmichowska - Poganka.djvu/85

Ta strona została uwierzytelniona.
43

mego i stał mi się tem, co nazywają skłonnościami, charakterem, naturą. — Każdy mnie kochał — ja się ocknąłem kochając każdego, ale to kochając tak niezbędną koniecznością organizmu, jak się oddycha, je — pije — przed kochaniem nie było dla mnie przeszłości, jak przed Bogiem nie było początku — lecz nie dosyć na tem — ci wszyscy moi poza mną kochali jeszcze wszystkość w różnych objawach — w różnych jej kształtach — a było coś pięknego, świętego w wyborze tych kształtów i tych objawów — każdy coś kochał na swoję własność szczególną — tylkoż bierzcie to w dosłownem znaczeniu, kochał, nie lubił.
Moja najstarsza siostra Julcia kochała dumki ukraińskie — a mój brat Adam kochał niebieskie oczy córki bliskiego sąsiada — a mój brat Józef kochał ziemię, której uprawą się trudnił, a moja siostra Ludwina kochała wodę bieżącą i kwiaty niezerwane — a mój brat Karol kochał psa, konia i strzelbę swoję dwururkę — a moja siostra Bronisia kochała gwiazdy i niebo — a mój brat Cyprjan kochał obrazy — a moja siostra Terenia kochała powieści, a mój ojciec kochał książki, a moja matka kochała ludzi — i tak dla mnie pierwsze wrażenia z ich wszystkich ulubionych wrażeń się złożyły.

Najdawniejszy obrazek, w którym Julcię pamiętam, to jakaś ławeczka drewniana pod otwartem oknem. Dzień był bardzo ciepły niby, ale taki pochmurny, jak gdyby kto ołowiu po niebie rozlał. — Julcia nad szyciem schylona śpiewała taką rzewną, takich przeciągłych, a coraz smętniejszych tonów piosnkę — że widać nie mogły się w ciężkiem rozpłynąć powietrzu, tylko mi wszystkie siedzącemu przy jej nogach o piersi się odbijały, i zacząłem[1] płakać. Julcia

  1. W wydaniu Pism Gabryelli (1861) charakterystyczna omyłka: zaczęłam. Bo też cały ten opis pierwszego dzieciństwa, kochającego się rodzeństwa, ma wiele z charakteru autobiografji.