Strona:Niewiadomska Cecylia - Legendy, podania i obrazki historyczne 17 - Emigracja - Rok 1863.djvu/53

Ta strona została uwierzytelniona.

Na Pragę ich nie puszczą, to już pewna, ale niechby choć doszli przed pałac namiestnika, na zebranie Towarzystwa Rolniczego. Chcą mu po bratersku swoje życzenia wyrazić. Inni szepczą, że Towarzystwo otoczone wojskiem, że się obawia braci. Czy to prawda?
Na Krakowskie Przedmieście można dostać się inną drogą, więc chociaż tłum na placu stoi nieruchomy, na Krakowskiem Przedmieściu zbiera się już nowy. Z kościoła Bernardynów właśnie wychodzi pogrzeb. Ścisk wielki, bo wówczas miejsce skweru zajmowały tu jeszcze domy, ulica była ciasna.
Gdy ruszył z miejsca kondukt pogrzebowy, a za nim tłum, rzucili się wściekle Kozacy, bijąc nahajkami, przyczem krzyż został złamany, i na pamiątkowych medalikach z powstania ten krzyż złamany widzimy.
Karawan skręcił prędko w ulicę Podwale, a tłum znów stoi, głuchy na groźby, wezwania.
Wtedy generał Zabołockij przeprowadził oddziałek wojska przez ulicę Kozią i koło starej poczty zjawił się przed tłumem. Podobno z okien rzucono na niego kamienie.
W Towarzystwie Rolniczem odczytano wreszcie uchwałę, obowiązującą do uwłaszczenia chłopów, a że wieści z ulicy nadchodziły ciągle dziwne, niepokojące, więc zamknięto pospiesznie posiedzenie, aby wyjść i zobaczyć, co się dzieje.
Lecz trudno się przecisnąć przez zbitą masę ludu. Wtem — salwa karabinów, krzyk, popłoch, ucieczka — na bruku zostało pięć trupów, między niemi dwóch członków Towarzystwa Rolniczego.