Strona:Niewiadomska Cecylia - Legendy, podania i obrazki historyczne 18 - W dolinie łez. Od r. 1863-1901.djvu/51

Ta strona została uwierzytelniona.

która odradzała się teraz potężniej, bo ogarniała wszystkie stany, cały naród, łączyła wszystkie dzielnice, zabory, i coraz mocniej czuła swoją nieśmiertelność.


Na zapomnianych kresach.


„O, nie mówcie, o, nie wierzcie,
Że ojczyzna w grobie,
My ją żywą, my ją całą,
Ducha Polski, Polski ciało,
Mamy, bracia, w sobie!
M. Konopnicka.

Ktoś rzucił iskrę w lesie, płonie mech suchy, gałązki, szerzy się pożar. Zaczynają gasić, depczą, leją wodę, kopią rowy, mech wyrywają całemi płatami. Zdaje się — ugaszone. Lecz o kilka kroków z pod mchu zaczyna dymić, tam dalej płomień pełza i wybucha, cały las zagrożony, bo nikt nie przewidzi, gdzie wytryśnie nowe ognisko.
Tak samo w duszach polskich deptał wróg polskie uczucia, wyrywał z korzeniami, kopał graniczne rowy, krwią zalewał groźne ognisko.
A ono tam wybucha, gdzie go się nikt nie spodziewał, gdzie — zdawało się — wymarło zupełnie.
W żelaznej dłoni pruskiej Kaszubi, Mazurzy zapomnieli rodowitego języka. Nie wiedzą nic o Polsce, to dla nich baśń stara, Polski już dawno niema, są tylko potężni Prusacy, a tam dalej okrutny Moskal. Resztki Polaków muszą stać się Prusakami, a tamte z za kordonu — Moskalami.
Tak im mówią w szkole, tak czytają w pismach niemieckich, pięknych, tanich, pouczających, które rząd dla nich wydaje.
W lecie na Pomorze zjeżdżają Polacy z Królestwa, lecz mało kto z nich myśli o Kaszubach. Kąpią się, bawią, kupują niemieckie towary, Kaszubów wi-