Strona:Nikołaj Gogol - Portret.djvu/121

Ta strona została skorygowana.

„wasza wysokość“. Potem mówił zupełnie niezrozumiałe bzdury; to tylko poznać można było, że chaotyczne zdania i myśli kręciły się ciągle dookoła tego samego płaszcza. W końcu biedny Akakij Akakjewicz skonał Nie opieczętowano ani jego pokoju ani rzeczy, gdyż po pierwsze nie było spadkobierców, po drugie pozostało bardzo niewiele w spadku, a mianowicie: pęczek piór gęsich, libra białego papieru urzędowego, trzy pary nosków od trzewików, dwa — trzy guziki, oderwane od spodni i znana już czytelnikowi kapota. Komu się to dostało, Bóg wie; nie interesował się tem nawet narator tej powieści, Akakija Akakjewicza wywieziono i pochowano. I Petersburg został bez Akakija Akakjewicza, jakby go nigdy w nim nie było. Zniknęła i odeszła istota, przez nikogo nie broniona, nikomu nie potrzebna, dla nikogo nie interesująca, nie zwracająca nawet uwagi naturalisty, który nie zaniedbuje sposobności obejrzenia i wbicia na szpilkę zwyczajnej muchy, istota znosząca pokornie kancelaryjne naigrawania, zstępująca do grobu bez dokonania żadnego nadzwyczajnego czynu, przed którą jednak, bodaj przed końcem żywota, zjawił się świetlisty gość w postaci płaszcza, ożywiając na moment biedne istnienie i na którą spadł nielitosny grom nieszczęścia, tak samo jak spada na głowy mocarzy tego świata!... W kilka dni po śmierci przysłano po niego woźnego z departamentu, aby natychmiast się stawił, gdyż naczelnik go wzywa; ale woźny musiał wrócić z niczem, zawiadamiając że wezwany nie może więcej