Ta strona została uwierzytelniona.
Zdało się,
że oczy wyszlocha,
do krwi podrze;
lecz wylazł,
wstał,
nie usiedział,
i z tkliwością
niezwykłą, jak na takiego tłuściocha,
wziął i powiedział:
„Dobrze!“
Jak dobrze,
gdy od oględzin
żółtym kaftanem dusza jest zakryta!
Jak to dobrze,
gdy w zęby gilotyny rzucony bandyta
krzyknie:
„Pijcie kakao van Hutena!“
I tej sekundy
bengalskiej
głośnej
za skarbybym się nie wyrzekł
ani na — — — —