Strona:Obraz literatury powszechnej tom II.djvu/595

Ta strona została przepisana.
—   591   —

W wieczora szkarłaty, lub rankiem złoconym
Gdy dojrzę pod drzewem konwalię srebrzysta,
Co stoi, witając mię wdzięcznym ukłonem,
I rosą sperlona kroplistą;
Gdy w sen niepochwytny pogrąża uwagę
Szemranie strumienia, co igra w dolinie
I szepce do ucha czarowną mi sagę
O kraju uroczym, skąd płynie:
O! wtenczas ja bruzdy rozmarszczam na czole,
O! wtenczas uciecha i w duszy mej trwoga,
I szczęście na naszym pojmuję padole,
A w niebie spostrzegam znów Boga....
(Cz. Makowski).

6. Demon (powieść wschodnia).
Występny demon, strącony niegdyś z nieba, unosząc się samotny ponad Kaukazem, spostrzega cudownej urody Gruzinkę, Tamarę, córkę Hudala, mającą wkrótce poślubić narzeczonego.


I szatan widział.... Ideały
Życia dawnego w nim zadrgały
I wypłynęły zgasłe mary
I spadły rosą na pustynię
Serca niemego. I duch kary
Odczul i pojął znów świątynię
Piękności, dobra i wierzenia.
I długo słodkim tym obrazem
Szatan się cieszył — i marzenia
O szczęściu dawnem wstały razem,
Jakby za jedną druga gwiazda,
Jak duchów napowietrznych jazda.
Przykuty niewidzialną siłą,
Z nową boleścią się zapoznał,
Uczucie zmarłe przemówiło,
Rodzinny język znowu poznał.
Bylaż to chwila odrodzenia?
Szatan fałszywych słów kuszenia
Nie znalazł w myślach mimo chęci;
Zapomnieć?... Nie dał niepamięci
Bóg, i on nie chciał zapomnienia.


Tymczasem oblubieniec Tamary, śpiesząc na gody, ginie w zasadzce. Tamara opłakuje zgon jego i usuwa się do klasztoru. Demon nie daje jej tu spokoju ani na jawie ani we śnie; staje nareszcie przed nią otwarcie i wyznaje swoją miłość. Na zapytanie strwożonej i wahającej się Tamary, odpowiada:


Jam ten, któregoś ty słuchała
W cichości mroków, w nocnej dobie,
Myśl moja w duszy twej szeptała;
Mój smutek przez mgłę tyś widziała,
Mój obraz blady miałaś w sobie;
Jam ton, czyj wzrok nadzieję gubi,
Ledwo nadzieja ta zaświta;
Jam ów jest, który tom się chlubi,
Że każdy go przekleństwy wita.
Podemną gwiazd mkną korowody;
Jam biczem krwawym ludzkiej ziemi,
Jam król wszechwiedzy, król swobody,
Jam niebios wrogiem, złem przyrody,
I widzisz — jam pod stopy twemi!
I jam ci przyniósł rozrzewnienie,
I łzy i modlitw ciche jęki,
I pierwsze ziemskie me cierpienie,
I pierwsze duszy mojej męki...
Chciej pojąć gorzkich słów zwierzenie!
Niebiosom może mię powrócić
Miłości twojej żywe słowo
Szatańską dumę precz odrzucić,
W anioła zmienić mię nanowo.
Niewolnik, w ciebie tylko wierzę!
Do ciebie pierwsze ślę pacierze
Do ciebie pierwszy głos błagalny!
Dla ciebie duch mój niezniszczalny
Śmiertelną szatę przyjmie szczerze!
Gdym ciebie ujrzał, mimowoli
Uczułem w sobie skrę zazdrości,