Strona:Opowiadania i humoreski Marka Twaina.djvu/33

Ta strona została uwierzytelniona.

mokratów przytaczał fakty, jakobym chciał zapewnić sobie bezkarność w pewnych sprawach za pomocą pieniędzy.
(Przy tej sposobności dostałem dwa nowe przydomki: “Twain łapownik” i “Twain przekupujący urzędników”).
Domaganie się ”odpowiedzi” było tak natarczywe ze strony różnych indywiduów, że redaktorowie i przy­wódcy mej partyi oświadczyli mi wprost, że dłuższe milczenie będzie dla mnie ruiną polityczną. W dodatku następnego dnia ukazał się w jednej z gazet następujący artykuł:
“Przypatrzcie mu się dobrze!
Kandydat niezawisłych ciągle jeszcze milczy. A robi to z tej prostej przyczyny, że nie ma odwagi przemówić. Podniesione przeciw niemu zarzuty potwierdza własne jego milczenie.
Panowie niezawiśli! Przypatrzcie się dobrze swemu kandydatowi. Poznajcie tego krzywoprzysiężcę, złodzieja z Montany, oszczercę zmarłych, pijaka, przekupującego urzędników, łapownika! Podziwiajcie go, a potem powiedzcie sami, czy możecie mu oddać swe głosy, jemu, który całym szeregiem zbrodni zasłużył na te tytuły i nie ma odwagi ust utworzyć, aby choć jeden zarzut odeprzeć!”
Nie mogłem tego zostawić bez odpowiedzi. Ale zanim się uporałem z odpowiedzią na poszczególne zarzuty, następny dzień przyniósł mi nową obelgę. Jeden z dzienników oskarżył mnie o to, że spaliłem dom waryatów z tej tylko przyczyny, że mi zasłaniał widok mego z mieszkania.