Strona:PL-Denis Diderot-Kubuś Fatalista i jego Pan.djvu/076

Ta strona została uwierzytelniona.

czy też kobiety, pod adresem drugiej kobiety która straciła kochanka.
PAN. — Myślę, że to mówi kobieta.
KUBUŚ. — A ja że mężczyzna. Ale, mężczyzna czy kobieta, jeszcze raz pytam, na kiego djaska się to zdało? Czy pan mnie bierzesz za kochankę kapitana? Mój kapitan, panie, to był zacny człowiek; a ja, ja byłem zawsze uczciwym chłopakiem.
PAN. — Kubusiu, któż ci przeczy?
KUBUŚ. — Więc na kiego licha zdała się tu pańska pociecha mężczyzny czy kobiety, wystosowana do drugiej kobiety? Póty będę pytał, aż mi pan może wytłómaczy.
PAN. — Nie, Kubusiu, trzeba abyś doszedł sam.
KUBUŚ. — Mógłbym przemyśleć resztę życia i nie zgadłbym; starczyłoby mi tematu aż do ostatecznego sądu.
PAN. — Kubusiu, zdawało mi się że tego co ci czytałem słuchałeś z niejaką uwagą.
KUBUŚ. — Czyż można nie słuchać z uwagą czegóś co jest śmieszne?
PAN. — Doskonale!
KUBUŚ. — Omal że nie parsknąłem śmiechem przy „skrupułach przystojności“ które mnie pętały za życia kapitana, a z których wyzwoliła mnie jego śmierć.
PAN. — Doskonale, Kubusiu! Osiągnąłem tedy, co zamierzyłem. Powiedz czy można było wziąść się lepiej do tego aby cię pocieszyć? Płakałeś: gdybym się był wdał z tobą w rozmowę o przedmiocie twej boleści, co byłoby wynikło? Iżbyś płakał o wiele mocniej i doprowadził się do zupełnej rozpaczy.