Strona:PL-Stefan Żeromski-Nawracanie Judasza.djvu/059

Ta strona została uwierzytelniona.

niepłatnych, wyjętych z pod prawa, wynika coraz głębsza szczelina, która się tu i owdzie na świecie w przepaść zamienia. Pierwsi wytwarzają swe związki zawodowe i gromadzą w nich dosyć duże pieniądze. Dość powiedzieć, że w ciągu jednego tylko roku związki zawodowe niemieckie wypłaciły strajkującym członkom swoim blizko sześć milionów zasiłku. Tymczasem nędzarskie klasy »społeczeństwa« nie są w stanie nic »oszczędzać« dla wytworzenia kasy związkowej. Tamci z syndykatu — i ci z pola, czy z podwórza — to dwie kasty. Syndykaliści i anarchiści, markiści najbardziej ortodoxyjni, »bolszewiki« i »esery« nie życzą sobie wytworzenia buntu wszystkich o chleb, o pieniądze burżuazyi, o zniweczenie głodu i skasowanie nędzy. Nie życzą sobie oni jednego zamachu wszystkich nędzarzy i wszystkich robotników pospołu. Wszyscy ci partyjni panowie marzą na jawie o »przyszłym ustroju«, o przyszłej organizacyi pracy. Zajęci są tem nadewszystko, w jaki sposób zabezpieczyć ów przyszły ustrój od wytworzenia się w nim nowych eksploatatorów pracy i nowej burżuazyi. Nie żywych, dzisiejszych ludzi mają na oku ci nominaliści nowocześni, lecz swój przyszły »ideał«. Są to religianci nowego świata. Kapłani starego zapewniali swych nędzarzy, że zapłata ich nie jest na tej nędznej ziemi, siedlisku bogaczów, lecz obfita jest w niebiesiech. Ci kapłani nowego świata zapewniają swych nędzarzy, że zapłata ich jest nie dziś, lecz w »przyszłym ustroju«. To też ci wszyscy wieszczkowie przyszłości należą nie dość, że do obecnego świata burżuazyi, lecz są reakcyonistami. Ich to mistrz właśnie, Karol Marx powiedział, że kto przewiduje przyszłość zbyt szczegółowo, przewiduje ją na podstawie przeszłości, a więc sam jest człowiekiem przeszłości, reakcyonistą, a nawet człowiekiem wieków średnich, bo świat dzisiejszy wyrasta z wieków średnich i oparty jest o nie, jak o fundament. Jakże to mozolnie mędrcy socyalistyczni łamali sobie głowy, żeby w przyszłym ustroju nie odżyli grabieżcy pracy ludzkiej! Radzili tedy jedni, żeby zgoła porzucić świat złotego cielca i w dalekich pustkowiach, na wyspach samotnych tworzyć wspólnoty na zasadach komunizmu. Rozbiły się i rozleciały te sny czuwających. Radzili inni, żeby utworzyć własny bank, własną giełdę i wymieniać produkty pracy ludowej bez pośre-