Strona:PL Świętopełk Czech - Klucze Piotrowe.djvu/38

Ta strona została skorygowana.

Leśnych kwiatów świeże wonie
Mięszał wiatru podmuchami,
Gdy kukułkę pierwszą zbudził,
Gdy w zefirów igrał fali,
Gdy ku sobie wabił, łudził,
Jak ten bratek oczkiem z dali.

Wtem, po całym gęstym lesie,
Słyszy, echo skądś się niesie;
Znać prastarych borów duchy
Odzywają się gdzieś jękiem.
Pełen wiary i otuchy
Młodzian dąży za tym dźwiękiem.
Przez gęstwiny się przedziera,
Strome skały mija bokiem,
O przepaście się ociera,
Przeskakuje pewnym krokiem
Strumyk górski, co się pieni
Wśród skał nagich i kamieni.
Za sosnowym laskiem małym
Od wichury ocalałym,
Jak zaklęta przed oczami,
Patrz, dolina się rozsiadła,
Otoczona wskroś drzewami...
Zdało się, że noc zapadła
W drzew tych cieniu. Od tej strony
Niosły się urocze tony.
Oczy chłopca wtem spostrzegły
Resztki baszt w gotyckim stylu,