Strona:PL A Daudet Chudziak.djvu/120

Ta strona została przepisana.

rogu sali zabawiały się grą w karty. Ujrzawszy nas, wszyscy powstali, była chwila zamieszania, po zamienionych przywitaniach i przedstawieniach, Jakób prosił pannę Kamillę — aby grała dalej, z czego skorzystała dama wielkich cnót, aby dokończyć zaczętej partyjki z panią Laloutte. Jakób i ja usiedliśmy obok panny Pierrote, on po jednej ja po drugiej stronie, ona zaś, wodząc małemi paluszkami po klawiszach, rozmawiała wesoło.
Przypatrywałem się jej miłej twarzyczce, kiedy tuż za sobą usłyszałem dziwny odgłos, jakby gryzenie myszy.
Odwróciwszy głowę, spostrzegłem w fotelu, u rogu fortepianu, osobę, której wprzód nie zauważyłem... Był to starzec wysoki, wychudły i blady, głowę miał ptasią, o cofniętem czole, spiczastym nosie i okrągłych, zbyt daleko od nosa, prawie na skroniach, osadzonych oczach, w których nie było najmniejszej oznaki życia. Trzymał w ręku kawałek cukru i od czasu do czasu gryzł z niego po odrobinie; gdyby nie to, m żnaby sądzić, że człowiek ten jest we śnie pogrążony. Wielce zmieszany tem zjawiskiem, pośpieszyłem