Strona:PL A Daudet Chudziak.djvu/14

Ta strona została przepisana.

ce, którego dziwne przygody dano mi właśnie wtedy do czytania, byłem samym panem Kruzoe. Roskoszne to były złudzenia! Wieczorami, po kolacyi odczytywałem mego Robinsona, uczyłem go się na pamięć; w dzień zaś grałem jego rolę, grałem z zapamiętałością i wszystko co mię otaczało musiało brać udział w komedyi. Fabryka nie była fabryką; była to moja wyspa bezludna, ale to najzupełniej bezludna. Baseny z wodą przedstawiały ocean, ogród był lasem dziewiczym. Nawet świerszcze których gromady ukrywały się w naszych jaworach wchodziły w grę, nie domyślając się tego bynajmniej.
Rouget również nie miał żadnego pojęcia o całej ważności swojej roli. Wprawiłby go w niemały kłopot ten ktoby go zapytał, kim był Robinson; pomimo to, przyznać muszę, iż wywiązywał się ze swego zadania z wielkiem pojęciem i kiedy szło o odtworzenie wrzasku dzikich nie było mistrza nad Rouget’a. Gdzie się tego nauczył, nie wiem. Dość że barbarzyńskie wycia, jakie, przy wstrząsaniu rudej głowy, wydobywał ze swej gardzieli były w stanie przerazie najodważniejszych. Ja sam, Robinson, doznawałem niekiedy uczucia trwogi i byłem zmuszony