Strona:PL A Daudet Chudziak.djvu/49

Ta strona została przepisana.

Skończył właśnie swe opowiadanie kiedyśmy doszli do gabinetu przełożonego... Pan Cassagne pchnął ostrożnie, pierwsze parapetowe drzwi i zastukał lekko, dwa razy, do następnych.
Głos z wewnątrz odpowiedział: — Proszę. — Weszliśmy. Gabinet bardzo obszerny, obicie miał ciemno zielone. W głębi, przed podłużnym stołem siedział dyrektor i pisał przy bladem świetle lampy z nisko spuszczonym abażurem.
— Proszę, pana dyrektora — rzekł odźwierny popychając mię naprzód, — oto przyjechał nowy pan dozorca na miejsce pana Serrieres.
— To dobrze, odpowiedział dyrektor, nie ruszając się z miejsca. Odźwierny skłonił się i wyszedł. Zostałem sam na środku pokoju, mnąc palcami kapelusz z zakłopotania.
Ukończywszy pisanie, dyrektor nareszcie obrócił się ku mnie, tak że mogłem się przyjrzeć jego drobnej bladawej i suchej twarzy, z której wyglądały bezbarwne, zimne oczy. On ze swej strony, chcąc mi się lepiej przypatrzyć, podniósł zasłonę nad lampą i włożył na nos okulary.