Strona:PL A Daudet Chudziak.djvu/62

Ta strona została przepisana.

legów, tych odstręczała ode mnie rzekoma życzliwość okazywana mi przez inspektora; zresztą od owego przedstawienia się podficerom, nie poszedłem ani razu do kawiarni Barbetta, a panowie ci nie mogli mi tego darować.
Wobec ogólnej niechęci starałem się sam sobie wystarczyć. Dozorca średniaków dzielił ze mną mieszkanie w małej izdebce, na trzecim piętrze; a ponieważ kolega mój każdą wolną godzinę spędzał u Barbetta, izdebka ta należała do mnie; było to moje wyłączne schronienie, mój dom.
Zaledwie do niej wpadłem, zamykałem drzwi na trzy zamki, wyciągałem z kąta moją walizkę, — nie było bowiem ani jednego krzesła w pokoju — stawiałem ją przed wielkie stare biurzysko, całe skropione atramentowemi plamami i pokryte napisami żłobionemi scyzorykiem, rozkładałem na niem wszystkie moje księgi i zasiadałem do roboty!...
Była już wiosna natenczas... podniósłszy głowę widziałem przed sobą błękity nieba i szczyty drzew naszego podwórza, pokrywające się świeżym liściem. Zewnątrz cisza zupełna. Od czasu do czasu dolatywał głos monotonny ucznia powtarzającego lekcyę,