Strona:PL A Daudet Na zgubnej drodze.djvu/101

Ta strona została przepisana.

selem i miłością — tą miłością, co za chwilę w wzajemnem wyznaniu miała dosięgnąć najwyższej swej potęgi!
Nie dziw więc, że widząc ją w takim stanie, idącą naprzeciw siebie, Rajmund uległ słabości, która nieodwołalnie już zmusza do wyznań. I oto nagle, uczuł gwałtowną potrzebę pieszczot i pocałunków, upojenia i rozkoszy.
Niebo było czyste i błękitne, a promienie słońca zaczynały coraz silniej dogrzewać! Łagodziły je tylko: lekki powiew wiatru i drżenie liści na drzewach. W fantastycznej mgle poranku unosiły się drobniuchne ziarnka piasku, niby złoty pył ulatujący w przestworzu. Ptaki przebiegając ociężale ponad drogą, to przelatywały z drzewa na drzewo, to znów siadały lekko na drobnych ździebełkach trawy i żelaznych pręcikach, okalających trawniki i zabezpieczających je przed nieostrożnością przechodnia. Jaszczurki w pół-śnie rozkosznym, piły ciepłe powietrze z oczyma szeroko rozwartemi i nieruchomemi. Goguty i kury w botanicznym ogrodzie wydawały przenikliwe krzyki, którym głębie przyległego lasu dodawały zadziwiającej dźwięczności. Z sąsiednich alei dolatywał tentent przebiegających galopem koni. Wszędzie widziałeś ruch, — wszystko żyło i oddychało. Od strony Paryża słychać było głuchy i przytłumiony gwar budzącego się ze snu świata, z łatwością dający się ro-