Strona:PL A Daudet Na zgubnej drodze.djvu/26

Ta strona została przepisana.

gestem nie zdradziła swych żalów i pragnień. Pomimo namiętnych walk, wstrząsających ciągle młodą duszę, ojciec widział twarz córki zawsze pogodną, nawet w owej strasznej godzinie, gdy śmierć stanęła u jego łoża.
Marta zaczęła rok dwudziesty drugi, zatem od lat czterech była kobietą, tak sercem jak umysłem i czarującym powabem swej urody. Wysoka, wysmukła, harmonijnych lecz okrągłych kształtów, przypominała wytworne rzeźby Clodion’a. Twarz, ręce, kibić, nogi, szyja — posiadały wykwintne, podłużne formy. Włosy czarne, gęste, bujne, ocieniały wybornie regularny owal twarzy, której główną ozdobę stanowiły oczy barwy zmiennej, zielonawej, duże, wypukłe i pełne blasku, lekko przyćmionego czarnym łukiem brwi, śmiało i pięknie narysowanych. — Jakkolwiek rysy twarzy były niepospolite, jednakże te oczy wywierały przedewszystkiem wrażenie silne, nigdy niezapomniane, niezwykłą cechę nadające tej piękności. Miały wyraz nieprzepartego, tajemniczego chłodu, lecz od czasu do czasu świeciły nagłą błyskawicą namiętnych uczuć — tem nocniej olśniewającą, że nader rzadko widywaną.
Nikogo nie zadziwi, że kobieta obdarzona taką urodą, wysokim wdziękiem płynącym z dobrego wychowania i wykształcenia, oraz wrodzonemi zdolnościami umysłu — znosi swój los z gniewną niecierpliwością, z wewnętrznym oporem i bun-