Strona:PL A Daudet Na zgubnej drodze.djvu/286

Ta strona została przepisana.



XXXV.

Opuściwszy dom Varades’a, aby doń nigdy już nie powrócić, Walentyna i Rajmund wsiedli do oczekującego na podwórzu powozu, który ich odwiózł do Neuilly. Podczas drogi zachowywali milczenie, jakby każde z nich obawiało się je przerwać. Lecz kiedy się już znaleźli w małym saloniku, gdzie poprzedniego dnia Walentyna dowiedziała się o swem nieszczęściu, Rajmund chciał wybłagać dla siebie przebaczenie; nie pozwoliła mu jednak dokończyć Walentyna zaczętej prośby i rzekła:
— Zmiłuj się, zrób dla mnie jedno: nie mów ze mną nigdy, nigdy o tem co zaszło. Będę się starała zapomnieć, przysięgam ci; lecz każde wspomnienie odnawiać będzie tylko mą boleść.
Nie posłyszysz odemnie wyrzutów żadnych; mam za to nadzieję, że mi oszczędzisz zbytecznych cierpień. Jeśli cios nie był śmiertelnym, jeden czas może mnie tylko uleczyć. Powiedziawszy to, odeszła do swego pokoju, Rajmund zaś udał się do siebie.