Strona:PL A Daudet Na zgubnej drodze.djvu/89

Ta strona została przepisana.

— Pan się chcesz rzucić w wir kupieckich interesów? pracować na giełdzie! — wykrzyknęła Marta.
— Potrzebuję zapomnieć o swojem nieszczęściu. Oprócz tego, chcę być bogatym, tak jak byłem. Kto miał pieniądze, nie łatwo przyzwyczaja się do ich braku.
— Pan lubisz pieniądze?
— Bardzo!
— Zapewne dla przyjemności jakich one są źródłem?
— Więcej jeszcze: dla dobrych uczynków, jakie, posiadając je, można wyświadczać drugim. Jeżeli wreszcie pokocham jaką kobietę do tego stopnia, że będę chciał ją zaślubić, nie życzyłbym sobie, żeby moja nędza stała się dla niej postrachem i odstręczyła ją odemnie.
Na te słowa Marta pobladła. Zamyślona, z głową spuszczoną, szła ona obok Rajmunda, wreszcie spojrzała na niego i rzekła krótko:
— Masz pan słuszność.
I znów nastało milczenie.
— Czy pan ciągle mieszkasz tam... jak pustelnik? — spytała.
— Jeszcze ośm dni będę tam mieszkał. Domek sprzedany. Konieczność powrotu do Paryża, zmusiła mnie do tej ostateczności. Zresztą zbyt bolesnem byłoby dla mnie mieszkać tam samemu.
Po niejakiej pauzie, jakby chcąc odwrócić roz-