Strona:PL A Daudet Nieśmiertelny.djvu/181

Ta strona została przepisana.

okryty, człowiek wściekły, wijący się w konwulsyach, pokręcony jak clown, rzucał się i tłukł, rycząc tak, że w całym gmachu słychać go było. Po obu stronach łóżka, dwie młode kobiety: zakonnica i studentka, słuchająca wykładów Bouchereau... Pochylone nad nieszczęśliwym, do którego nikt nie śmiał się zbliżyć, nie czując wstrętu ani obawy, ocierały mu pot z czoła i ślinę, którą się dławił... Siostra miłosierdzia modliła się, studentka — nie, ale obie z równą miłością w spojrzeniu, delikatnie, odważnemi rączkami starały się przynieść ulgę nieszczęśliwemu, z pod zębów samych, ocierały mu jadowitą ślinę, ruchem pełnym macierzyńskiej troskliwości... o jak w ich bohaterskim wdzięku czuć było kobietę, prawdziwą kobietę!... Miałem ochotę zapłakać, ukląkłszy przed niemi...
— Dziękuję ci Védrine — rzekł Freydet wzruszony, myśląc o przyjaciółce swej i siostrze w Clos-Jallanges.
Doktór znowu kiwnął głową:
— Święta prawda! — rzekł.
Ale przerwał mu suchy i ostry głos Pawła Astier:
— A tak! tak! jedyne do pielęgnowania chorych. Same kaleki, mają słabość do nich, namiętnie lubią opiekować się, opatrywać... szarpie, bandaże i t. d. zresztą czują się zawsze wyższemi od cierpiących i kalek, którami się opiekują...