Strona:PL A Daudet Nieśmiertelny.djvu/99

Ta strona została przepisana.

— Mundur, uważacie panowie, bardzo ładny, a przytem nieszczęścia ojca świętego, nadają nam, jego żołnierzom, jakąś cechę rycerską, romantyczną, coś, co się kobietom wogóle podoba.
Istotnie, urodziwy mężczyzna w haftowanym złotem mundurze i białych łosiowych rajtuzach, przypominał bohaterów Ariosta lub Tassa.
— Jeżeli o to ci idzie, drogi Pepino, — rzekł Gravaux, zwykłym szyderskim i złośliwym tonem, — znajdziesz to czego szukasz, tutaj, pod ręką....
— Jakto? tu, pod ręką?
Paweł Astier drgnął i uszu nastawił: gdy mowa o bogatem ożenieniu, obawia się, czy czasem jego partyi z przed nosa mu nie sprzątną.
— Do kroćset! przecież jest księżna Padovani... Stary książę umierający....
— No.... a książę d’Athis.
— Książe d’Athis? nigdy się z nią nie ożeni...
— Gravaux można wierzyć: jest przyjacielem księcia, jest także i księżnej przyjacielem, ale przewidując blizkie zerwanie, stanął po stronie, którą czuł silniejszą.
— Bierz się ostro, kochany hrabio. Pieniądze są i nawet grube... przytem stosunki.... baba nie bardzo stara...
— Criste! śliczna kobieta! — westchnął hrabia.
— I sympatyczna, głównie sympatyczna, przekomarza się Danjou.