Strona:PL A Dumas Antonina.djvu/108

Ta strona została przepisana.

Pani Pereux niemogła ciągle pozostawać na jednem miejscu; wzięła swiecę i postępując na palcach aby od nikogo nie być słyszaną, podeszła aż pod drzwi pokoju swego syna — i przyłożyła oko do dziurki od klucza. Zdawało jej się że mniéj cierpi, kiedy jest mniej od niego oddaloną. Ujrzała go chodzącego po pokoju, rozmawiającego z samym sobą albowiem i on także pozwolił swojemu sercu wylać cokolwiek na zewnątrz z tych silnych wzruszeń, któremi było przepełnione.
„Być kochanym przez to piękne dziecko, powtarzał sobie; to jest prawdziwe szczęście. Ileż to rozkoszy zawierać się musi w miłości czystej młodej dziewczyny!... a ona mnie kochać będzie: moja matka mi to powiedziała, moja dobra matka która nie myli się nigdy kiedy rzecz jaka mnie dotyczy”.
I Edmund przeglądał się w lustrze z dumą; albowiem mężczyzna, który się czuje kochanym jest zawsze dumnym z siebie.
Pani Pereux niesłyszała słów Edmunda, ale je odgadła.
On jest szczęśliwy, — mówiła sobie, — niepodobieństwem jest, aby Bóg tak litościwy i wspaniałomyslny mógł dopuścić jakie nieszczęście na mego syna”.
Poczem powróciła do swego pokoju — otarła łzy, które ciekły z jéj oczów, a ponieważ obraz radości jéj syna przedstawiał się jéj dobitnie, zdało jej się iż czarne przeczucia ulatują z jéj umysłu zupełnie — tak jak z pierwszym brzaskiem jutrzenki zdaje się dziecku