Strona:PL A Dumas Czterdziestu pięciu.djvu/1015

Ta strona została przepisana.

— Tak, Mości książę; lecz jakim sposobem wiesz o wszystkiem?
Nieznajomy uśmiechnął się.
— Wiem, jak widzicie — rzekł — od tego los bitwy zależy.
— Kiedy tak — rzekł burmistrz — trzeba marynarce wysłać posiłki.
— Przeciwnie, możecie ztamtąd użyć dwudziestu ludzi; dwudziestu, ludzi pojętnych i odważnych oraz pełnych poświęcenia wystarczy.
Antwerpczycy wytrzeszczyli oczy.
— Czy chcecie — zapytał nieznajomy — zniszczyć flotę francuską, kosztem sześciu stałych waszych okrętów, i trzydziestu łodzi?
— Hm! — odrzekli Ąntwerpczycy i spojrzeli po sobie — nasze statki nie są jeszcze tak stare.
— Skoro je drogo cenicie, zapłacę wara ich wartość.
— Otóż to ludzie — rzekł cicho Taciturne do nieznajomego — ludzie, z którymi każdodziennie walczyć musiałem. Gdybym miał tylko wypadki do pokonywa, dawnobym już skończył.
— Przekonajcie się panowie — zaczął zno-