Strona:PL A Dumas Czterdziestu pięciu.djvu/1016

Ta strona została przepisana.

wu nieznajomy, niosąc rękę do torby przepełnionej papierami — będziecie wynagrodzeni wekslami na samych siebie. Spodziewam się, że je za dobre uznacie.
— Mości książę — odezwał się burmistrz po chwili rozmowy z dziesiętnikami i setnikami — jesteśmy kupcami a nie panami; trzeba nam więc przebaczyć niejakie wahanie, bo nasza dusza nie w ciele mieszka, ale w kantorach. Jednakże są pewne okoliczności, w których dla ogólnego dobra, czynimy poświęcenia. Rozrządzaj więc naszemi zapasami? jak sądzisz dobrem i użytecznem.
— Na honor, Mości książę, bardzo jesteś szczęśliwy, mnie potrzeba było sześciu miesięcy czasu abym otrzymał to, co ty w dziesięciu minutach.
— Panowie, rozporządzam więc waszemi statkami i to jak następuje: Francuzi z galerą admiralską na czele, przedzierać się zechcą przez wasze statki; podwajam więc łańcuch zaporny, dając mu tyle długości, aby flota znalazła się pomiędzy waszemi łodziami. Wtedy, dwudziestu odważnych, których wybrałem, wzniecą ogień na starych waszych statkach napełnionych materyałami palnemi, a sami na jednej łodzi uciekną.