Strona:PL A Dumas Czterdziestu pięciu.djvu/1021

Ta strona została przepisana.



Rozdział VIII.
FRANCUZI I FLAMANDCZYCY.

W chwili, kiedy cała rada wychodziła z ratusza, a oficerowie stawali na czele swoich oddziałów i wykonywali rozkazy nieznajomego wodza, którego jak gdyby sama Opatrzność Flamandczykom zesłała, przeciągły szmer zdawał się obwiewać miasto, rozległ się i w krzyk przemienił.
W tym samym czasie działa zagrzmiały.
Strzały powitały Francuzów podczas nocnego pochodu, w tym czasie, kiedy oni sami myśleli napaść niespodzianie na miasto uśpione.
Lecz strzały zamiast opóźnić ich pochód, przyspieszyły go.
Jeżeli nie można wziąć miasta podstępem,