Strona:PL A Dumas Czterdziestu pięciu.djvu/1053

Ta strona została przepisana.

lizm raz jeszcze rzucił wobec kobiety, którą zaprzysiągł unikać.
Po rozmowie z Remym na progu tajemniczego domu, to jest po utracie wszelkichh nadziei, Henryk powrócił do pałacu Joyeuse, postanowiwszy, jak mówił, pozbyć się życia, które tak skąpo zaświeciło dla niego, jak szlachcic i dobry syn; albowiem pragnął imię ojca czystem zachować: chciał zginąć na polu bitwy.
Walczono we Flandryi, a że książę Joyeuse brat jego, dowodził armią, wybrał więc ten środek pozbycia się życia. Nie wahał się wcale, wyjechał z pałacu o świcie, to jest: we dwadzieścia cztery godzin po wyjeździe Remyego i jego towarzyszki.
Listy nadeszłe z Flandryi doniosły o stanowczej na Antwerpię wyprawie. Henryk więc sądził, że na czas przybędzie. Cieszył się myślą, że umrze przynajmniej z bronią w ręku, na rękach brata i pod francuzkim sztandarem; że jego śmierć ogromnego narobi hałasu i że ten hałas przebije się do damy, mieszkającej w tajemniczym domku.
Szlachetne niedorzeczności!... smutne ale pełne sławy marzenia!... Henryk sycił się całe cztery dni boleścią, albo raczej nadzieją jej kresu.
W chwili, kiedy zajęty był myślą o śmierci,