Strona:PL A Dumas Czterdziestu pięciu.djvu/1056

Ta strona została przepisana.

A gdy zachęcony powierzchownością młodego podróżnego, ofiarowywał mu swoje usługi, Henryk zatapiał wzrok w pierwszy pokój, gdzie ujrzał na schodach Remyego, prowadzonego przez służącą ze świecą.
Nie mógł widzieć jego towarzysza który zapewne szedł pierwszy i już zniknął.
Na schodach, Remy zatrzymał się.
Tym razem, poznając go dokładnie, hrabia wydał okrzyk, a na dźwięk jego głosu, Remy się odwrócił.
Po bliźnie na twarzy i po niespokojności w niej wyrytej, Henryk upewnił się w swojem przekonaniu i za nadto wzruszony, przed oddaleniem, zapytał tylko z wyraźnem ściśnieniem serca, dlaczego Remy opuścił swoję panią i dlaczego znajduje się na tej samej co on drodze.
Myśli jego toczyły się z przepaści w przepaść.
Nazajutrz, w godzinie otwierania bram miasta, kiedy sądził, że spotka się twarz w twarz z dwoma podróżnymi, zdziwiony dowiedział się, że w nocy, obadwaj nieznajomi otrzymali pozwolenie wyjazdu, i że pomimo zwyczaju, bramę im otworzono.
Tym sposobem, ponieważ wyjechali o pier-