Strona:PL A Dumas Czterdziestu pięciu.djvu/1057

Ta strona została przepisana.

wszej po północy, wyprzedzili go o sześć godzin drogi.
Trzeba więc było stracony czas odzyskać; puścił więc konia galopem i dogonił naszych podróżnych w Mons.
Ujrzał znowu Remyego, ale tym razom potrzeba było być czarownikiem, aby poznać Henryka, przywdział bowiem kaszkiet żołnierski i konia kupił innego.
Oko przezornego sługi odgadło ten podstęp i towarzysz Remyego, ostrzeżony po cichu, tak twarz odwrócił, że Henryk widzieć jej nie mógł.
Jednak młodzieniec nie zniechęcał się, wypytywał w pierwszym zajeździć, gdzie stanęli podróżni, a że natarczywie brał się do rzeczy, powiedziano mu, że towarzysz Remyego był pięknym młodym mężczyzną, lecz bardzo smutnym, wstrzemięźliwym i milczącym.
— Czy to nie kobieta?... — zapytał.
— Być może — odpowiedział gospodarz — dzisiaj wiele kobiet przebiera się jadać z kochankami do Flandryi, że zaś nasz stan nic nam widzieć nie pozwala, nic zatem nie widziemy.
To wyjaśnienie ścisnęło serce Henrykowi.
Być może, że Remy towarzyszy swojej pani, przebranej za mężczyznę.