Strona:PL A Dumas Czterdziestu pięciu.djvu/1069

Ta strona została przepisana.

Tłomaczenie to jednak nie zadawalało młodzieńca.
Przynajmniej na inne wprowadziło go myśli.
— Co robi Remy i jego pani w tej okolicy? Jaka gwałtowna potrzeba pcha ich w straszne niebezpieczeństwo. A! muszę wiedzieć o tem; przyszła chwila, że raz skończę z tą kobietą. Jeszcze nigdy nie miałem tak pięknej sposobności.
I postępował ku domowi.
Lecz nagle zatrzymał się.
— Nie — rzekł z wahaniem tak zwyczajnem rozkochanemu, nie, będę aż do końca cierpiał. Prócz tego, czyż nie jest panią swej woli? Czyż wie o tem wszystkiem, co o niej mówił Remy? O! jego tylko nienawidzę, bo on mnie zapewniał, że nie kocha nikogo. Ale bądźmy jeszcze sprawiedliwi; czyż ten człowiek, który mnie zaledwie zna, ma zdradzać tajemnice swej pani? Nie, nie, moje nieszczęście jest pewne i co gorsza sam tylko winien jestem i ciężaru na nikogo zwalać nie mogę. Teraz na domiar cierpień potrzeba tylko, abym ją widział przybywającą do obozu, wieszającą się u szyi jakiego rycerza i mówiącą: „Przekonaj się wiele wycierpiałam i jak cię kocham!” A więc, aż tam udam się za nią, zobaczę to, czego lękam się ujrzeć i umrę: oszczę-