Strona:PL A Dumas Czterdziestu pięciu.djvu/107

Ta strona została przepisana.

— W stronie Bastylli, przy ulicy de Lesdiguiéres; u drzwi mieszkania, towarzysz jej odwrócił się i zobaczył mnie.
— Wówczas skinieniem dałeś mu do zrozumienia, że pragniesz z nim mówić?
— Nie śmiałem; śmieszna to rzecz, ale przyznam ci się, że służący wywierał na mnie prawie to samo wrażenie co i jego pani.
— Mniejsza o to, wszedłeś więc do jej domu?
— Nie, bracie.
— W istocie Henryku, mam wielką ochotę zarzucić ci, żeś nie Joyeuse; lecz przynajmniej powróciłeś nazajutrz?
— Wróciłem, lecz nadaremnie; nadaremnie powtarzam, chodziłem na cmentarz i na ulicę Lesdiguiéres.
— Ona znikła?
— Jak cień przelotny.
— Ale się o nią dowiadywałeś?
— Ulica to mało zamieszkana, nikt więc nie mógł mię zaspokoić; śledziłem służącego, aby go wyciągnąć na słówka, lecz nie pokazał się podobnie jak i jego pani. Jednak światełko, które wieczorem zabłysło przez żaluzye, pocieszyło mię, bo mi wskazywało, że ona jest tam zawsze. Tysiąca środków szukałem, aby się dostać do tego domu;