Strona:PL A Dumas Czterdziestu pięciu.djvu/1075

Ta strona została przepisana.

I natychmiast popędził w stronę domku, do którego przybiegłszy, silnie zapukał.
— Otworzyć! otworzyć!... — krzyczał na całe gardło.
Nikt nieodpowiadał.
— Otwórz Remy — wołał wściekły — otwórz, to ja, Henryk du Bouchage, otwórz!
— Niepotrzebujesz pan wymieniać swojego nazwiska — odpowiedział Remy z wnętrza domu — ja cię oddawna poznałem; ale ostrzegam cię panie, że jeżeli gwałtem zechcesz tu wejść, znajdziesz mnie z pistoletami w rękach.
— Ty nic nie wiesz nieszczęśliwy!... — wołał Henryk z rozpaczą, woda! woda!\
— Panie hrabio, nieużywaj wybiegów i nikczemnego podejścia, powtarzam ci, że chyba po moim trupie tu się dostaniesz.
— Choćby tak, to przejdę, w imię nieba, w imię Boga, w imię twojego i twojej pani zbawienia, czy chcesz otworzyć?
— Nie.
Młodzieniec spojrzał około siebie i spostrzegł jeden z owych ogromnych kamieni, podobny do tych, które wyrzucał Ajax; podniósł ten kamień obudwoma rękami i biegnąc ku domowi, rzucił go we drzwi.