Strona:PL A Dumas Czterdziestu pięciu.djvu/1093

Ta strona została przepisana.

— Zginął!.. zginął!.. następca tronu, jaka szkoda.
Remy zwrócił się ku swojej towarzyszce i z wyrazem, trudnym do opisania, rzekł:
— Przekonaj się pani, że zginał.
— Boże, dzięki Ci, żeś mi zbrodni oszczędził! — odpowiedziała, powstając i na znak wdzięczności składając ręce, oraz oczy wznosząc do góry.
— Tak, ale nam zemsta uciekła — dodał Remy.
— Bóg pamięta, a zemsta nie należy do człowieka, kiedy Bóg nie zapomina.
Hrabia z pewnym rodzajem trwogi patrzył na uniesienie dwóch obcych osób, które uratował od śmierci; patrzył na nich z daleka i nadaremnie się silił odgadnąć prawdziwą myśl z ich poruszeń i wyrazu twarzy.
Głos wachmistrza przerwał jego zamyślenie.
— Ale ty, panie Hrabio — zapytał — co robisz tutaj?
Hrabia zadrżał.
— Ja? — rzekł.
— Tak, ty.
— Będę tu czekał, aż ciało brata mojego nadpłynie — odparł młodzieniec tonem ciężkiej rozpaczy; wtedy sam go na brzeg wyciągnę i po