Strona:PL A Dumas Czterdziestu pięciu.djvu/113

Ta strona została przepisana.

uwagi byłyby nadaremne, a szyderstwem nic nie wskórasz.
— A któż ci tu mówi o uwagach lub szyderstwach?...
— A! to co innego. Ale...
— Pozwól mi tylko powiedzieć sobie coś jeszcze.
— Co?
— To, żeś sobie strasznie po studencku postąpił.
— Mie czyniłem żadnych kombinacyj, ani żadnych wyrachować, nic nie przedsiębrałem, lecz polegałem na rzeczy daleko silniejszej odemnie. Skoro pęd wody unosi nas, lepiej się z nim puścić, niż walczyć przeciw niemu.
— A jeżeli w przepaść unosi?
— Trzeba w niej utonąć, bracie.
— Tak mniemasz?
— Tak.
— Ja jednak nie podzielam twojego zdania i na twojem miejscu...
— Co byś uczynił, Anno?..
— Przynajmniej tyle, że dowiedziałbym się o jej nazwisku, latach; na twojem miejscu...
— Anno, Anno, ty jej nie znasz.
— Nie, ale ciebie znam. Jakto!... Henryku,